-Anakin-
Walka trwała nie całe sześć minut, a już przegrywali. Separatyści mieli dużą przewagę liczebną. Do tego doszedł jeszcze wybuch, który usłyszeli w oddali, za wzgórzem, gdzie znajdował się ich statek.
- Rex! Wyślij kilku żołnierzy, aby zobaczyli czy coś się stało ze statkiem. -rozkazał Anakin.
Klon posłusznie wykonał rozkaz dowódcy. Wysłał bardzo zaufanych przyjaciół na zwiady, a potem zaczął walkę od nowa. Razem z Anakinem o Obi-Wanem schowali się za skałą, aby trochę odsapnąć. Razem z nimi była rodzina togrutanów, którzy nie zdołali uciec.
- Rik, co ze statkiem? -spytał klon przez komunikator.
- Kapitanie, statek stanął w płomieniach. Trwa ewakuacja załogi. -powiadomił.
Na Wybrańca spadł grom z jasnego nieba. Nie mógł uwierzyć w to, co przed chwilą powiedział zwiadowca.
- Co z komandor Tano? -spytał.
- Na razie nie udało nam się dostać do lecznicy. Nie wiem czy w ogóle się tam dostaniemy. Potrzebne jest nam wsparcie.
- Idź Anakinie. Razem z resztą odciągniemy od Was separatystów. -powiedział Kenobi widząc zmartwienie w oczach przyjaciela.
Nie czekał długo. Kiwną głową i pobiegł jak najszybciej za wzgórze. Miał nadzieję, że nic się nie stało Ahsoce. Była dla niego jak siostra. Nie mógł jej stracić. Nie przeżyłby kolejnej utraty, bliskiej mu osoby. Nie mógł do tego dopuścić.
- Mistrzu Skywalker! -krzyknęła zapłakana Mina. - Ahsoka jest w środku. Musimy ją wydostać! -dodała zrozpaczona.
- Chodź ze mną. Rik, zostań tu i sprawdźcie stan pozostałych. -rozkazał i pobiegł z Miną do środka.
- Ahsoka! Ahsoka! -zaczęli nawoływać.
Mocą przesunęli gruzy statku na bok i pobiegli dalej. Dym coraz bardziej truł ich organizm, dlatego urwali kawałek swoich szat i zakryli nimi nos i usta. Niestety mało to dało.
W końcu dotarli do sali medycznej, w której leżała Ahsoka. Drzwi były lekko uchylone. Wparowali do pokoju. Zobaczyli togrutankę na podłodze, a obok niej dwie, zakapturzone postacie. Mina włączyła swój zielony miecz świetlny, a Skywalker poszedł w jej kroki.
- Zostawcie ją! -krzyknęła dziewczyna.
- Nie mamy zamiaru. -usłyszeli dziewczęcy głos.
- Kim jesteście?! -spytał Anakin.
- A no właśnie nie przedstawiliśmy się. Ja jestem Bolina Under, a to mój przyjaciel, Nick Fel. -przedstawiła się i zdjęli kaptury. Zobaczyli tam około szesnastoletnich nastolatków. Dziewczyna miała długie, kręcone, brązowe włosy, a chłopak jasne.
- Jakie macie zamiary?!
- Spokojnie nie chcemy nikogo zabić. Chcemy tylko zabrać tą nic nie znaczącą dziewczynę -wskazała na Tano. - i się zmywamy -dokończyła.
- Ona nie jest nic nie znacząca! Czego od niej chcecie?! -Anakin pomału wychodził z siebie.
- A nic takiego. Tylko pewnej informacji. Ale to już chyba nie wasza sprawa. -odpowiedział szesnastolatek.
- Jeśli chcecie żyć, to radzę Wam się z tąd zmywać! -zagroziła Per.
- Bo co? Na pewno nie dasz rady nam nic zrobić. Moc sithów jest o wiele, wiele silniejsza od waszej. -uśmiechnęli się.
- Jak chcecie -zaczęła się walka.
Mina walczyła z Boliną, a Anakin z jej przyjacielem. Walka była dość zacięta. Byli bardzo dobrze wyszkoleni. Jedi po mału słabli a Sithowie wręcz przeciwnie. Nabywali nowych sił z każdym atakiem. W końcu walka się skończyła.
- Jeden punkt dla Wasm Jedi, ale wiedźcie, że jeszcze po nią wrócimy -powiedział Sith i wyskoczyli przez okno.
Przyjaciele togrutanki podbiegli do rannej. Była bardzo słaba, ale nadal silna. Właściwie mogła już umrzeć, ale coś nadal trzymało ją przy życiu.
Anakin dotknął jej ramienia. Było lodowate, chociaż znajdowali się w płonącym pomieszczeniu. Bez dłuższego zastanowienia, wziął ją na ręce i wyprowadził na zewnątrz. Kiedy w końcu poczuli świeże powietrze, sanitariusz podszedł do nich i zabrał chorą. Sami przeczołgali się ostatkami sił do wielkiej skały i usiedli, opierając się o nią.
- Mistrzu, kim Oni byli? -spytała dziewczyna.
- Nie mam pojęcia. Czułem ogromne zaburzenia w mocy kiedy tam byliśmy.
- No tak, przecież byli Sithami.
- Ale to było inne uczucie, jakby próbowali nami zawładnąć. Tak szybko straciliśmy energię. Coś musi leżeć na rzeczy. -podniósł się.
Mina spojrzała na niego, a On na nią. Byli cali w przesączeni zapachem dymu, a ich twarze były brudne.
- Ale nadal czegoś tu nie rozumiem -kontynuowała dziewczyna. - Przecież Ahsoka była w środku bardzo długo, ale jednak wokół niej nie było ognia.
- Rzeczywiście. -przyznał jej rację. - Albo był to cud, albo po prostu miała dużo szczęścia. Chodźmy lepiej zobaczyć z nią. -podał jej rękę.
Kiedy byli w namiotach medycznych widzieli mnóstwo rannych klonów. W śród nich był Rex i Obi-Wan. Oboje leżeli na noszach. Byli nieprzytomni. Kenobi dostał pociskiem w brzuch, a klon w ramię. Wyglądało na to, że przegrali walkę.
- Co z nimi? -podeszli do rannych.
- Ich stan jest stabilny. Przeżyją, jeśli będą brać antybiotyki. -wyjaśnił droid medyczny.
- To dobrze.
Doszli na sam koniec namiotu. Ta jego część była odosobniona, samotna. Leżał tam tylko jeden pacjent - Ahsoka. Leżała bezwładnie na łóżku, z przyrządem wspomagający oddychanie. Droid medyczny montował jej kroplówkę, a następnie wlał do niej, jakiś różowy płyn. Wyglądała tak nie winne. Była bardzo blada i była cała zimna. Na czole miała położony ciepły ręcznik, który miał za zadanie zbić gorączkę.
- Przeżyje? -spytała blądynka droida.
- Nie wiemy dokładnie co z nią jest, więc nie wiemy.
- Barriss mówiła, że to ostre zapalenie płuc. -powiedział zdziwiony Anakin.
- Owszem, ale coś jeszcze jej dolega. Nie umiemy powiedzieć, co. Nigdy nie spotkaliśmy takiej choroby. O ile to jest choroba.
Maszyna odeszła zbadać innych. Mistrz Tano usiadł na krześle obok uczennicy. Dotknął jej ręki. Była bardzo zimna. Nigdy nie widział jej, w tak złym stanie. W tej sytuacji czuł się bezsilnie. Skoro medycy nie umieli powiedzieć, co jej dolega, to kto? To pytanie krążyła mu po głowie cały czas. Nie zauważył nawet, że jego padawanka się obudziła.
- Ahsoka. -powiedział delikatnie.
- C... co się stało? -spytała próbując się podnieść.
Położył jej dłoń na ręku i delikatnie położył.
- Jesteś słaba, ale przeżyjesz.
- Pójdę po medyka. -powiedziała Mina.
- Kim były te dwie osoby na statku? -spytała Tano.
- Sami nie wiemy. Ale już wszystko dobrze. Śpij, abyś mogła szybko wrócić do walki.
- Wygraliśmy? -spytała z wielką nadzieją w oczach.
Miała dużą nadzieję, że z mieszkańcami Tatooine, nie stanie się to samo co z mieszkańcami Shili. Bardzo chciała ich uratować.
- Ahsoko, przykro mi, ale nie udało nam się. Mieli przewagę. -odpowiedział ze łzami w oczach.
Jemu nie zależało tak bardzo na wygranej, chociaż tam się wychował. Jak dla niego, separatyści mogliby zniszczyć tą planetę. Wiedział, że dla Jedi jest najważniejszy spokój i dobro mieszkańców galaktyki, ale ta planeta go obrzydzała.
- Proszę odejść. Muszę zbadać pacjentkę. -wygonił ten sam droid medyczny.
Najpierw ją osłuchał, pobrał krew, zmierzył gorączkę, a potem zanotował coś w zeszycie.
- I co jej dolega?
- Najostrzejsze zapalenie płuc, chyba w całej galaktyce. Pacjentka będzie musiała barć antybiotyki przez dwa miesiące. Do tej pory, nie ma mowy o walce.
- Zostawcie ją! -krzyknęła dziewczyna.
- Nie mamy zamiaru. -usłyszeli dziewczęcy głos.
- Kim jesteście?! -spytał Anakin.
- A no właśnie nie przedstawiliśmy się. Ja jestem Bolina Under, a to mój przyjaciel, Nick Fel. -przedstawiła się i zdjęli kaptury. Zobaczyli tam około szesnastoletnich nastolatków. Dziewczyna miała długie, kręcone, brązowe włosy, a chłopak jasne.
- Jakie macie zamiary?!
- Spokojnie nie chcemy nikogo zabić. Chcemy tylko zabrać tą nic nie znaczącą dziewczynę -wskazała na Tano. - i się zmywamy -dokończyła.
- Ona nie jest nic nie znacząca! Czego od niej chcecie?! -Anakin pomału wychodził z siebie.
- A nic takiego. Tylko pewnej informacji. Ale to już chyba nie wasza sprawa. -odpowiedział szesnastolatek.
- Jeśli chcecie żyć, to radzę Wam się z tąd zmywać! -zagroziła Per.
- Bo co? Na pewno nie dasz rady nam nic zrobić. Moc sithów jest o wiele, wiele silniejsza od waszej. -uśmiechnęli się.
- Jak chcecie -zaczęła się walka.
Mina walczyła z Boliną, a Anakin z jej przyjacielem. Walka była dość zacięta. Byli bardzo dobrze wyszkoleni. Jedi po mału słabli a Sithowie wręcz przeciwnie. Nabywali nowych sił z każdym atakiem. W końcu walka się skończyła.
- Jeden punkt dla Wasm Jedi, ale wiedźcie, że jeszcze po nią wrócimy -powiedział Sith i wyskoczyli przez okno.
Przyjaciele togrutanki podbiegli do rannej. Była bardzo słaba, ale nadal silna. Właściwie mogła już umrzeć, ale coś nadal trzymało ją przy życiu.
Anakin dotknął jej ramienia. Było lodowate, chociaż znajdowali się w płonącym pomieszczeniu. Bez dłuższego zastanowienia, wziął ją na ręce i wyprowadził na zewnątrz. Kiedy w końcu poczuli świeże powietrze, sanitariusz podszedł do nich i zabrał chorą. Sami przeczołgali się ostatkami sił do wielkiej skały i usiedli, opierając się o nią.
- Mistrzu, kim Oni byli? -spytała dziewczyna.
- Nie mam pojęcia. Czułem ogromne zaburzenia w mocy kiedy tam byliśmy.
- No tak, przecież byli Sithami.
- Ale to było inne uczucie, jakby próbowali nami zawładnąć. Tak szybko straciliśmy energię. Coś musi leżeć na rzeczy. -podniósł się.
Mina spojrzała na niego, a On na nią. Byli cali w przesączeni zapachem dymu, a ich twarze były brudne.
- Ale nadal czegoś tu nie rozumiem -kontynuowała dziewczyna. - Przecież Ahsoka była w środku bardzo długo, ale jednak wokół niej nie było ognia.
- Rzeczywiście. -przyznał jej rację. - Albo był to cud, albo po prostu miała dużo szczęścia. Chodźmy lepiej zobaczyć z nią. -podał jej rękę.
Kiedy byli w namiotach medycznych widzieli mnóstwo rannych klonów. W śród nich był Rex i Obi-Wan. Oboje leżeli na noszach. Byli nieprzytomni. Kenobi dostał pociskiem w brzuch, a klon w ramię. Wyglądało na to, że przegrali walkę.
- Co z nimi? -podeszli do rannych.
- Ich stan jest stabilny. Przeżyją, jeśli będą brać antybiotyki. -wyjaśnił droid medyczny.
- To dobrze.
Doszli na sam koniec namiotu. Ta jego część była odosobniona, samotna. Leżał tam tylko jeden pacjent - Ahsoka. Leżała bezwładnie na łóżku, z przyrządem wspomagający oddychanie. Droid medyczny montował jej kroplówkę, a następnie wlał do niej, jakiś różowy płyn. Wyglądała tak nie winne. Była bardzo blada i była cała zimna. Na czole miała położony ciepły ręcznik, który miał za zadanie zbić gorączkę.
- Przeżyje? -spytała blądynka droida.
- Nie wiemy dokładnie co z nią jest, więc nie wiemy.
- Barriss mówiła, że to ostre zapalenie płuc. -powiedział zdziwiony Anakin.
- Owszem, ale coś jeszcze jej dolega. Nie umiemy powiedzieć, co. Nigdy nie spotkaliśmy takiej choroby. O ile to jest choroba.
Maszyna odeszła zbadać innych. Mistrz Tano usiadł na krześle obok uczennicy. Dotknął jej ręki. Była bardzo zimna. Nigdy nie widział jej, w tak złym stanie. W tej sytuacji czuł się bezsilnie. Skoro medycy nie umieli powiedzieć, co jej dolega, to kto? To pytanie krążyła mu po głowie cały czas. Nie zauważył nawet, że jego padawanka się obudziła.
- Ahsoka. -powiedział delikatnie.
- C... co się stało? -spytała próbując się podnieść.
Położył jej dłoń na ręku i delikatnie położył.
- Jesteś słaba, ale przeżyjesz.
- Pójdę po medyka. -powiedziała Mina.
- Kim były te dwie osoby na statku? -spytała Tano.
- Sami nie wiemy. Ale już wszystko dobrze. Śpij, abyś mogła szybko wrócić do walki.
- Wygraliśmy? -spytała z wielką nadzieją w oczach.
Miała dużą nadzieję, że z mieszkańcami Tatooine, nie stanie się to samo co z mieszkańcami Shili. Bardzo chciała ich uratować.
- Ahsoko, przykro mi, ale nie udało nam się. Mieli przewagę. -odpowiedział ze łzami w oczach.
Jemu nie zależało tak bardzo na wygranej, chociaż tam się wychował. Jak dla niego, separatyści mogliby zniszczyć tą planetę. Wiedział, że dla Jedi jest najważniejszy spokój i dobro mieszkańców galaktyki, ale ta planeta go obrzydzała.
- Proszę odejść. Muszę zbadać pacjentkę. -wygonił ten sam droid medyczny.
Najpierw ją osłuchał, pobrał krew, zmierzył gorączkę, a potem zanotował coś w zeszycie.
- I co jej dolega?
- Najostrzejsze zapalenie płuc, chyba w całej galaktyce. Pacjentka będzie musiała barć antybiotyki przez dwa miesiące. Do tej pory, nie ma mowy o walce.
-Ahsoka-
-Dwa miesiące później-
Dziś przyszedł jej dzień, kiedy wychodziła ze szpitala. Od pewnego czasu czuła się coraz lepiej. Kaszel ustąpił, gorączka spadła i nie było jej zimno. Bardzo się cieszyła z tej bardzo dobrej nowiny.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dobra, macie i się cieszcie lisy :)
Przy Ahsoce straciłam wenę, więc już dałam sobie spokój.
NMBZW!
Zajmuję!
OdpowiedzUsuńNo, no. Super. Ale biedny Obi-Wan zarobił pociskiem w brzuch... xd. No na szczęście Ahsoka wyzdrowiała ;). Chciałam zwrócić Ci uwagę na jeden malutki błąd: chodzi o słówko stąd. Sama miałam z nim wieczne problemy, ale zamiast pisać "z tąd" piszemy stąd ;). No to chyba tyle ;).
UsuńNMBZT!!!
czaderski rozdział:D Ahsoka jest zdrowa :D:D:D jej:):):):)
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta:D NMBZT
Okey nie mam dobrych wiadomości... Sama treść wyszła ci ciekawie. Nie jestem jakoś wyczulona na ortografie, interpunkcje itp. ale u cb jakoś mega wpadały mi w oczy błędy.
OdpowiedzUsuń''- Przeżyje? -spytała blądynka droida.'' miałaś na myśli chyba blondynka a nie blądynka...
'' - Mistrzu, kim Oni byli? -spytała dziewczyna'' tu akurat nie jestem pewna ale czemu ''oni'' są z dużej litery?
Jak piszemy dialogi to nie piszemy kropek:
'' - Chodź ze mną. Rik, zostań tu i sprawdźcie stan pozostałych. -rozkazał i pobiegł z Miną do środka. '' powinno być:
- Chodź ze mną. Rik, zostań tu i sprawdźcie stan pozostałych - rozkazał i pobiegł...
Przecinki są w złych miejscach powstawiane. Dajesz je tam gdzie nie potrzeba.
Niewinnie pisze się razem a nie osobno '' wyglądała tak nie winie''
''Była bardzo blada i była cała zimna.'' tu masz powtórzenie była.
Nie lubie wytykać błędów ani nie chcę żebyś pomyślała że się czepiam ale po prostu uważam, że powinnaś się bardziej przyglądać temu co publikujesz. Błędów było więcej ale nie chce mi się wypisywać. Nie zrażaj się do mnie ani do pisania ale staraj się unikać podobnych błędów. Wiem, że sama nie jestem jakimś geniuszem ale po prostu czytaj tekst zanim go opublikujesz.
NMBZT
Super rozdział. Soka wyzdrowiała a te Sity niech się od niej odczepią. I od Anakina też. Nie wolno próbować zawładnąć nad Wybrańcem. To bardzo nieładnie i można źle skończyć. A ja będę bronić Soki! Niech tylko spróbują jej zrobić krzywdę...
OdpowiedzUsuńNo jako, że koleżanki przede mną się już poczepiały to ja cię nie będę dobijać jakimiś literówkami, których i tak mi się nie chce wymieniać. ;)
Czekam nn.
NM i żelki BZT!
Przepraszam, że nie pojawiłam się pod ostatnim rozdziałem, ale nie miałam nawet chwili wolnej.
OdpowiedzUsuńPodpisałam się pod komentarzem Pysiowatej, w którym napisała Ci jak pisać dialogi. Pysiowata namęczyła się, a ja odnoszę wrażenie, że nawet nie przeczytałaś go ;__;
Wiem, że zaczynasz, ale warto naprawiać swoje błędy już na początku. Nicole wypisała Ci parę, więc nie będę pisać tego co ona.
Tutaj masz cytat z poprzedniego rozdziału:
"Leżała na łóżku szpitalnym, zamiast walczyć, na polu bitwy. To było dla niej nie do pomyślenia. Nienawidziła tego uczucia. Mogła uratować komuś życie. Zamiast tego, leżała na łóżku i nic nie mogła zrobić.
Nagle do jej sali weszła Mina. Moja najlepsza przyjaciółka. Zdziwiłam się jej widokiem, ponieważ w planach nie było jej udziału w wojnie.
- Mina? Co ty tu robisz? -spytała siadając. - Przecież miałaś być w świątyni.
- Anakin powiadomił Radę o twojej chorobie. Mistrz Yoda zaproponował mi, abym do Ciebie dołączyła. -wytłumaczyła."
Zdecyduj się na narrację! Pierwszoosobowa lub trzecioosobowa. Wiem, że jak poprawiasz rozdział i przerzucasz się z jednej narracji na drugą czasami nie zauważasz błędów. Chyba, że tego nie robiłaś... Nie muszę tamtego fragmentu jak powinien wyglądać, co nie?
"- Jeśli chcecie żyć, to radzę Wam się z tąd zmywać! -zagroziła Per." - stąd, kochana.
Brakuje paru przecinków tu i tam, ale nie będę tego wszystkiego szukać. I nikt nie jest idealny ;)
Sama akcja w rozdziale została bardzo fajnie potoczona, chociaż uważam że ten ostatni fragment jest nie potrzeby - ale to twój wybór.
A teraz akapity. Cud, miód, ale postawione spacją... Rly? Nie chcę być w żaden sposób niemiła, ale masz taki przycisk jak TAB i nawet nim możesz postawić akapit. Lub poszukać opcji w Wordzie. Tak wygląda to mało profesjonalnie.
I bardzo Cię proszę uwzględnij rady Pysiowatej. Będzie się przyjemniej czytało. Wiem, że tobie to może być obojętne, ale nam - czytelnikom - to robi różnicę. I co do formy tekstu i treści.
Mam nadzieję, że nie weźmiesz tego komentarza jako złośliwość - ja chce być najzwyczajniej w świecie miła i chce pomóc.
May the Force be with You!