środa, 23 marca 2016

Szesnaście lat życia w kłamstwie.




-Ahsoka-
               Dlaczego znowu nic nie widzę? Czyżbym jednak umarła? Nie umiem odpowiedzieć na te pytania. Kiedy głowię się nad odpowiedzią, oślepia mnie duży blask ogniska. Znowu w tej okropnej jaskini. Jednak, coś mi tu nie pasuje. Nie ma Koreii. To dobrze, czy źle? Mam zacząć się martwić? 
                Podchodzę do ściany, aby dotknąć kryształów. Dotykam ich ostrych czubków. Dochodzę do największego kryształu i czuję jak coś mnie do niego ciągnie. Wyciągam rękę i czuję pod palcami, bardzo gładką powierzchnię. Nie wiem kiedy, ale przed oczami widzę moją kochaną, nieznośną rodzinę. Bawię się z moimi siostrami, rodzice siedzą na tarasie, a brat bawi się z kolegami. Nie pamiętam tego momentu. Nagle, piękne, niebieskie, czyste niebo, spowijają ciemne, ponure chmury, z błyskawicami. Zaczyna padać deszcz. Z lasu wyłania się zakapturzona postać. Trzyma w ręku cylinder miecza. Podchodzi do moich bliskich. Rodzice wołają moje rodzeństwo do domu. Kim, potyka się i nie jest w stanie wstać. Podbiega do niej ojciec, aby pomóc jej wstać, a ciemna sylwetka jest coraz bliżej. Czerwona klinga przecina ich na pół. Matka płacze i zamyka drzwi balkonowe. Postać rusza w ich stronę. Biegną po schodach w dół, do piwnicy. Kiedy myślą, że są cali i bezpieczni, lekko uchylają się drzwi. Dorosła togrutanka podchodzi, aby zamknąć drzwi, ale niestety, czyjaś ręka łapie ją za gardło. Dzieci nie wiedzą co się dzieje. Widzą tylko cień na ścianie, upadającej matki i człowieka, którego nie znają. Siedzą bardzo cicho, skulone w grupę. Po dłuższej ciszy, jak grom z jasnego nieba, do spiżarki wparowuje nieznany im człowiek. Dusi wszystkich, oprócz, jednej, małej, zapłakanej togrutanki. To ja. Wyciąga do niej rękę. Zabiera ją na dwór i wsiada z nią na statek. 
               Nie wiem co się dzieje. Otwieram oczy i widzę odbicie w krysztale. Czy to ja byłam tą małą dziewczynką? Czy to był Sith? Nie umiałam odpowiedzieć i byłam ciekawa co stanie się ze mną dalej. Przykładam rękę jeszcze raz. Jestem na statku. Stoję przed jakąś postacią, siedzącą na wielkim fotelu. 
          - Witaj, mała Ahsoko - słyszę jego ochrypły głos. 
          - Mam na imię Fulcrum, nie Ahsoka - mówię z oburzeniem. 
          - Od dziś nazywasz się Ahsoka. Wiesz co oznacza to imię? - wstaje z siedzenia, a ja kręcę główką. - Imię Ahsoka noszą tylko osoby godne. Ty jesteś taką osobą. Twoje nowe imię oznacza chciwość, władzę, pychę, oburzenie, nienawiść do dobra. Wiesz na kogo się nadajesz? -podszedł do mnie. 
           - Na kogo? -pytam podejrzliwe. 
           - Na Sitha. Sith, to najpotężniejsza osoba,  w całej galaktyce. Złożysz miecz - pokazuje mi swój czerwony miecz świetlny. - taki jak ten. Jego czerwona klinga będzie krwista. Będziesz walczyć nim, do końca życia - unosi ręce do góry. - No to co? Zgadzasz się? -spytał z wielką nadzieją.
           - Dobrze -zgadzam się. 
               Otwieram oczy, bo nie mogę dłużej na to patrzeć. Czy to jest prawda, że mam na imię Fulcrum, a nie Ahsoka? Czy Sithowie zabili moją rodzinę? Czy... jestem Sithem? 

               Obudziłam się i podniosłam do pozycji siedzącej. Obok mnie siedział zmartwiony Anakin. Położył mi rękę na ramieniu i spojrzał pytającym wzrokiem. Znowu położyłam się na łóżku i zakryłam oczy dłońmi
           - Wszystko w porządku? - spytał mnie niepokojąco.
           - Nie - powiedziałam wprost.
           - Co tym razem ci się przyśniło?
           - Muszę ci mówić? - spytałam z nadzieją, że obejdzie się bez tego.
           - Tak - odpowiedział stanowczo.
           - Ja, nie wiem, czy to była wizja, czy tylko głupi sen - zaczęłam opowiadać. - Mistrzu... czy ja mam na imię Fulcrum? -spytałam podejrzliwie. Miałam nadzieję, że powie mi prawdę.
           - Ahsoko... ja nie jestem pewny, ale... masz ponoć za sobą, bardzo  długą historię. Mistrz Plo, powinien coś wiedzieć - spojrzał na mnie ze smutkiem. - Mistrz Yoda, wiedział, że kiedyś to odkryjesz - dodał.
           - Jak to?! - zaczęłam się awanturować. - Ukrywaliście to przede mną przez szesnaście lat?! - oburzyłam się.
           - Ahsoko, mistrz Yoda mówił, że to dla twojego dobra. Ciemna strona mocy, kusiłaby cię jeszcze bardziej - wytłumaczył.
           - Jak to jeszcze bardziej?
           - No, bo... Koreaa, to... moja siostra. Miała wybrać tego, kto jest najbardziej kuszony, przez ciemną stronę mocy - spuścił wzrok.
           - Muszę porozmawiać z mistrzem Plo - zeszłam z łóżka i skierowałam się w kierunku drzwi. Kątem oka, zerknęłam na Anakina. Było widać, że coś go martwi, ale co?
              
-Mina-
               Siedziałam u niego na łóżku. Patrzyliśmy się na siebie przez jakieś pięć minut. 
           - Kto jest twoim mistrzem? - spytałam wstając z łóżka. 
           - Nie mam mistrza -odpowiedział. 
           - Jak to nie masz mistrza? - zdziwiłam się. 
           - Po prostu - uśmiechnął się. 
           - Wiesz co, ja muszę już iść - wtrąciłam szybko. Szczerze mówiąc, trochę się go przestraszyłam. Jego uśmiech, był taki, złowieszczy. 
           - Nigdzie nie pójdziesz - złapał mnie za rękę gwałtownie, a potem nastała ciemność.

sobota, 19 marca 2016

Zazdrość


-Anakin-
Ciemność otaczała mnie z każdej strony. Nie widzę nic, oprócz małego, niebieskiego światełka. Idę w jego stronę. Jest coraz bliżej. Coś mnie kusi, aby zabrać kryształ ze sobą. Jego intensywne światło pada na moją twarz i lekko oślepia. Moje źrenice rozszerzają się, coraz wyraźniej, dostrzegam każdy mały fragment cuda które zaraz zabiorę. Już wyciągam rękę, już prawie jest mój. Jednak coś powstrzymuje mnie, w ostatniej chwili. Czuję na ramieniu czyjąś rękę. Odwracam się i czuje jej zapach, który drażni moje nozdrza.
           - Nie rób tego -słyszę jej niebiański głos. Jest, taki delikatny. Odwracam się w jej stronę.
           - Czemu? Muszę go mieć. On powinien należeć do mnie -odpowiadam spokojnie. Ona patrzy na mnie ze zdziwieniem, jakby mnie nie poznawała.
           - Kiedyś taki nie byłeś. Zmieniłeś się. Mama była by rozczarowana -popatrzyła na mnie ze smutkiem.
           - Przecież jej tu nie ma -powiedziałem poważnym tonem. Jej oczy zalały się łzami. - Posłuchaj mnie -położyłem jej ręce na ramionach. - połączmy siły. Razem mamy dużą przewagę i nad Sithami i Republiką -dokończyłem.
           - Ty chyba żartujesz -szepnęła. - Ty naprawdę się zmieniłeś. Chyba nie myślisz, że przejdę na ciemną stronę mocy -jej głos nadal był opanowany, lecz drżał.
           - Wiedziałem to od początku. Jesteś zbyt głupia na to -zakpiłem z niej.
           - Nie mów tak! -jej głos przybrał ostrzejszą barwę. - I tak nie uda Ci się tego zrobić! Pokonać może ją tylko ona! -złapała mnie za rękę.
           - Nie prawda! Ja jestem Wybrańcem i to jest moje zadanie! -mój głos również się zmienił. Sięgnąłem po swój miecz.
           - Przestań! Co ty robisz?! -poleciała jej jedna łza po policzku.
           - To, co powinienem zrobić już dawno -ruszyłem w jej kierunku.

Otworzyłem oczy bardzo gwałtownie i wstałem do pozycji siedzącej. Odkryłem kołdrę i poszedłem do łazienki. Spojrzałem w lustro. Byłem cały blady, a z mojego czoła spływał pot. Otarłem czoło ręcznikiem. Wszedłem do kabiny prysznicowej. Odkręciłem kran i poczułem jak na moim ciele spływają ciepłe krople wody. Myślałem nad moim snem, czy raczej wizją. W tej sytuacji nie umiałem odróżnić jednego od drugiego. Przyjąłem opcję, że to był tylko zły sen. Ja nie mogłem jej zabić. Ona jest dla mnie bardzo ważna, nawet jeśli już nie żyje. To znaczy, ona żyje, ale nie w realistycznym życiu. Ona żyje tylko w snach, tylko tych, których uzna za godnych. Ja byłem taką osobą.
Wyszedłem z kabiny i ubrałem w moje codzienne szaty. Zadawałem sobie pytanie, czy mógłbym kogoś zdradzić. Rzecz biorąc nigdy nie było takiej sytuacji, ale podejrzewałem, że może się tak stać. Może tą osobą miała być moja... żona, uczennica, mistrz? To mógł być każdy. Nie chciałem nikogo zranić. Każda z tych trzech osób, była dla mnie bardzo ważna.
A może to zazdrość wywołała u mnie ten sen? To było bardzo możliwe. Od kiedy Ahsoka ma kryształ Wybranej, nie mogę się pozbyć zazdrości. Wydaje mi się, że to ja powinienem go nosić, ale jednak moja siostra wybrała kogoś innego. Chciałem jej go zabrać, ale wiedziałem, że mogłoby się to dla niej skończyć źle, bardzo źle. Ale z drugiej strony, jeśli nie uda jej się panować nad mocą, może wyrządzić komuś krzywdę, co nie będzie dla niej do zniesienia.
W dłuższej chwili zastanawiania się co wywołało u mnie, ten straszny sen, poszedłem się przejść. Nie chciałem siedzieć tak dłużej, ponieważ w końcu popadłbym w depresję. Szedłem najdłuższym korytarzem świątyni. Nie miałem nic do roboty, ponieważ Ahsoka leżała w szpitalu chora, a nie miałem innego ucznia do nadzorowania, więc nic innego mi nie pozostało jak pójście do mistrza Yody. Zawsze pomagał mi w takich sytuacjach.
Zapukałem do drzwi. Po kilku sekundach usłyszałem zachrypnięty głos który pozwolił mi wejść do środka.
- Witaj, młody Skywalkerze, usiądź -wskazał na kanapę sąsiadującą obok okna.
- Mistrzu Yoda, zawsze mi pomagałeś w takich sprawach, więc pomyślałem, że i teraz mi pomożesz. Dzisiaj miałem, sen, albo wizję, na temat mojej siostry. Chciałem zabrać kryształ Wybranej, a ona mnie powstrzymała. Potem ze złości ją... zabiłem -opowiedziałem wszystko.
          - Hm... poważna to sprawa może być. Musisz uważać. Na ciemną stronę mocy przeciągnąć chcą cię Sithowie. Skoro widziałeś kryształ padawana twojego, musisz uważać na nią. Ciemna strona mocy w świątyni jest. Ktoś zdradził, lecz kto, nie wie nikt -poradził mi.
          - Czy, ten ktoś może zagrażać Ahsoce? -spytałem z zaniepokojeniem.
          - Tego w stanie powiedzieć nie jestem. Wiemy jednak, że Wybranej kryształ przybył i to jest cel jego -zamkną oczy.
          -Czy możemy, coś zrobić, aby ją uchronić? -spytałem z nadzieją w oczach.
          - Niestety nie. Walka sama stoczyć musi. Nic zrobić w tej sytuacji nie możemy.
          - Wybacz mistrzu, ale ja już pójdę. Muszę sprawdzić co z Ahsoką -wstałem, ukłoniłem się, po czym wyszedłem z sali.
                Poszedłem do sali medycznej, gdzie leżała moja uczennica. Teraz bałem się o nią jeszcze bardziej. Ktoś zdradził Zakon i przeszedł na ciemną stronę mocy. Muszę teraz na nią uważać. Nie mogę pozwolić, aby zabrali jej kryształ, ponieważ może skończyć się to źle. Bez niego jest słaba i tak naprawdę nie do życia. W najgorszej ostateczności... mogła umrzeć.
Usiadłem obok śpiącej togrutanki i założyłem jej na szyję medalion, który zapomniałem jej oddać. Zaświecił się, a ona natychmiastowo otworzyła oczy. Widać było, że musiała mieć go przy sobie, ponieważ była wtedy silna.

-Obi-Wan-
Ciemność otaczała mnie z każdej strony. W mojej głowie pojawiały się obrazy z przeszłości. Nie umiałem określić gdzie jestem .Odczuwałem wielką chęć wrócenia do tego co było.
Usłyszałem szmer. Odwróciłem się gwałtownie.
          - Spokojnie Obi-Wanie -usłyszałem bardzo dobrze znany mi głos. Koreaa? Co ty tu robisz? -spytałem nadal szukając rudowłosej dziewczyny.
          - Obi-Wanie, ja nadal żyję i nigdy nie umrę. Nie zostawię moich bliskich. Muszę powiedzieć ci coś bardzo ważnego -pojawiła się przed moimi oczami. Była ubrana w czarne szaty , które miała na sobie w dniu śmierci.
          - Zamieniam się w słuch -w jej oczach było widać zmartwienie, a zarazem nadzieję.
          - Wybrałam Ahsokę na Wybraną. Ktoś próbuje zabrać jej medalion. I tak się stanie. Każdy będzie oskarżać o to mojego brata. Wież mi na słowo, że to nie on. Trzymaj jego stronę. Nie mogę nic na to poradzić, ponieważ przeznaczenie musi się wypełnić -wyjaśniła problem. 
          -Rozumiem, ale dlaczego wybrałaś Ahsokę? Czy to nie powinien być Anakin? -spytałem zdziwiony.
          - Nie. Ahsoka ma w sobie iskrę, która pozwoli jej pokonać Luze. Anakin jest Wybrańcem. Ale jego zadaniem jest zaprowadzenie równowagi mocy w galaktyce -wytłumaczyła.
          - No dobrze, ale co z Ahsoką ? Mam nadzieję, że nie umrze.
          -  Nie dopuszczę do tego. Uwierz mi -zapewniła mnie. - Musisz już iść. A i... dostałeś pociskiem w brzuch, więc się nie zdziw jak się obudzisz. Do widzenia, Obi-Wanie -pożegnała się.

               Obudziłem się bardzo gwałtownie. Poczułem czyjąś dłoń na moim ramieniu. Kiedy się obejrzałem, zobaczyłem piękną, niebiańską, zniewalającą urodą kobietę. Miała piękne długie,blond włosy, piękne, duże, niebieskie oczy, piękne, różowe usta. To była jego potajemna wybranka- Satine Kryze, księżna Mandalory. Wyznał jej miłość kilka tygodni temu kiedy przyjechała na audiencji, u senator Padme. Był to dla niej duży szok i odeszła bez słowa.
          - Satine, co ty robisz? -spytałem podnosząc się. Niestety nie było mi dane wstać, ponieważ w pewnym momencie zabolały mnie żebra. 
          - Przestań, masz połamane żebra -przygwoździła mnie do łóżka. - Wróciłam do ciebie. Chyba nie myślałeś, że zostawię miłości mojego życia -uśmiechnęła się do mnie. Z uśmiechem na twarzy wyglądała jeszcze piękniej. 
          - Wiedziałem, że mnie nie zostawisz -odwzajemniłem uśmiech.
          - Pójdę po lekarza. Muszą cie zbadać -powiedziała i wstała z krzesła.
          - Nie, zostań ze mną -złapałem ja za rękę. 
               Uśmiechnęła się jeszcze szerzej i ponownie usiadła obok mnie. 

-Mina-
               Ciągle myślałam nad tym przystojnym blondynem, na którego wpadłam, na korytarzu. Rozważałam jego propozycję. W sumie, to fajnie było wyrwać się gdzieś po za mury świątyni. Ale z drugiej strony, trochę obawiałam się reakcji mojego mistrza. On miał dość stanowcze zdanie, w tym temacie. Chciał, abym skupił się tylko na treningach. To było zbyt męczące jak dla mnie. Na przykład taka Ahsoka, na treningach. Razem z Anakinem, bardzo świetnie się bawią, a ja? Ha. Ja tylko walczyłam z głupim manekinem i byłam ciągle krytykowana. To nie było fer. 
                Po dłuższym czasie zastanowienia, wzięłam karteczkę do ręki  i wyszłam z pokoju. Skierowałam się w stronę pokoju 306. Numer mojego pokoju to 777, więc miałam długą drogę przed sobą. Świątynia, to największy budynek na Courusant. 
                Byłam pod jego drzwiami. Zastanowiłam się jeszcze chwilę nad swoją decyzją. W końcu zapukałam do drzwi. Po kilku sekundach ujrzałam chłopaka. 
          - No, witaj księżniczko -uśmiechną się.  

                                                                                                                                                                   
Dobra kochani! 
Czy sen Anakina, to wizja? 
Czy miłość Satine i Obi-Wana przeżyje? 
Czy Minie podjęła słuszną decyzję?
Czy Ahsoce uda się zapanować nad mocą?
Dedyk dla:
Magdy! 
NMBZW!     

1000 wyświetleń!





Kochani! Bardzo wam dziękuję, za to, że mój blog ma już 1000 wyświetleń! Aktualnie jest 1080. 
Mam nadzieję, że wyświetleń będzie jeszcze więcej niż teraz ;)
Macie za to jeszcze dzisiaj długi, długi rozdział! 
Czekajcie i...
NMBZW!

piątek, 18 marca 2016

To nie musi być tajemnica


-Ahsoka-
               Poczułam duży chłód. Na moim ciele zagościła gęsia skórka. Powoli otworzyłam oczy. Zobaczyłam ciemność. Głęboką ciemność, która pochłaniała wszystko. Wstałam z zimnego podłoża. Wyciągnęłam ręce, aby nie pocałować czołem jakiejś ściany. Dotknęłam palcami czegoś... zimnego, mokrego i kującego. Pomacałam to 'coś' delikatnie, aby nie zrobić sobie krzywdy. Powoli wyjęłam 'coś' ostrego ze ściany. Spróbowałam złapać ostrość, zobaczyć chociaż najmniejszego fragmentu tego 'czegoś'. Nagle zobaczyłam jak 'coś' co trzymałam zaświeciło na niebiesko, a na środku zabłysło ognisko. Obraz przed oczami lekko mi się rozmazał. Kiedy moje oczy przyzwyczaiły do światła na przeciwko mnie, stanęła ta sama ruda dziewczyna. Jej bystre, niebieskie oczy patrzyły na mnie z rozbawieniem. 
          - Witam, Cię ponownie -przywitała mnie. 
          - Po co mnie tu ściągnęłaś? -spytałam delikatnie. 
          - Sama tego chciałaś. To jest twój sen -podeszła do mnie. 
          - To  w takim razie obudź mnie -rozkazałam. 
          - Sama możesz to zrobić. Niestety nie chcesz, bo drzemie w tobie ciekawość, co do mojej osoby. No cóż... Jestem mistrzynią Jedi. Umarłam, próbując zniszczyć fabrykę droidów, na Geonosis. 
          - Ale, jak to? Przecież ja byłam na tej misji -przerwałam jej. 
          - No właśnie. Mi się nie udało, ale tobie tak. Wypełniłaś przeznaczenie -dokończyła. 
          - Ale... ja nic z tego nie rozumiem. 
          - Spokojnie, to za dużo jak na  jeden sen. To co trzymasz, to diament Wybranej. Świeci się tylko w rękach tej, która będzie miała duży wpływ na przyszłość -wzięła diament do ręki, który natychmiast zgasł. - Musisz mieć diament przy sobie. On będzie cię chronić -włożyła mały ostry przedmiot do ognia. 
               Po kilku sekundach, z ognia wyleciał naszyjnik, na czarnym sznurku, z niebieskim kryształem. Koreaa wzięła go do ręki i założyła mi na szyi. Spojrzałam na nią z wdzięcznością, sama nie wiem dlaczego. Czułam, że robi to dla mojego dobra, że kryształ będzie mnie chronił. 
          - A i zanim odejdziesz, wiedz, że nie musisz robić, z tego takiej tajemnicy. Powiedz o tym Yodzie. Byłam u jego boku na bitwie. Będzie wiedział kim jestem i powie Ci wszystko -puściła mi oczko, a cały widok przed oczami znowu zalała czerń.  

~~~
               Obudziła się na łóżku szpitalnym. Obok niej siedział Anakin i Mina. Kiedy się podniosła, natychmiast do niej podeszli. Obraz przed oczami był rozmazany. Nie umiała określić jaki jest dzień, godzina i gdzie się znajduje. Widziała tylko twarze przyjaciół. Nie słyszała ich głosu. Nie miała siły na najmniejszy ruch. Przewracała tylko oczami. Tylko na to było ją zdać. 
         - Ahsoka! -usłyszała w końcu głos mistrza. 
         - Gdzie ja jestem? -spytała podnosząc się. 
               Poczuła nagły przypływ energii. Mogła iść na pole bitwy. Była pełna energii, jakby wypiła pięć kubków kawy. 
         - W szpitalu, miałaś dzisiaj wyjść, ale wygląda, że zostaniesz tu jeszcze na trochę. Wyniki krwi były bardzo złe. Muszą ustalić, co ci jest -powiedziała Mina i złapała ją za rękę. - Dobrze się czujesz?
         - Tak, chyba, nie wiem -złapała się za głowę. - Muszę pójść do mistrza Yody -powiedziała i jakby grom z jasnego nieba, wstała do pozycji siedzącej. 
         - Spokojnie, co tak ci się zebrało na spotkanie z Radą? -spytał zdziwiony Anakin. 
         - Nie z Radą. Tylko z mistrzem Yodą. Muszę mu coś powiedzieć -wstała z łóżka. 
                Jej bardzo troskliwi przyjaciele, zanieśli ją na łóżko siłą. Martwili się o nią i nie chcieli, aby coś się jej stało. 
         - Skoro ja nie mogę tam iść, to wezwijcie go do mnie. Proszę -prosiła. 
                Wybraniec skinął głową i wezwał mistrza Yodę przez komunikator. Trochę bał się o jego reakcję. Nie chciał mieć kłopotów, ale widział, że jego mały Smarkuś potrzebuje tej rozmowy, tylko nie wiedział dlaczego. Ostatnio stała się jakoś tajemnicza.
         - Ahsoko, co się dzieje? Ostatnio jesteś bardzo tajemnicza. Powiedz mi co się dzieje -powiedział zmartwiony. 
         - Dobrze -zgodziła się ku jego wielkiemu zdziwieniu. - Mówiła, że nie muszę robić z tego tajemnicy, więc...
         - Kto? -spytał.
         - Koreaa. Od jakiegoś czasu spotykam ją w snach. Dała mi to -pokazała mu kryształ. - Nazwała to kryształem Wybranej, czy coś takiego.
         - Kryształ Wybranej, al... ale to nie możliwe -szepną.
         - Coś mówiłeś? Wyglądasz jakbyś zobaczył ducha -zauważyła.
         - Nie, nie, wszystko w porządku -wybrnął.
               W pewnym momencie, do sali wszedł wiekowy mistrz Yoda. Anakin ustąpił miejsca.
         - Witaj Ahsoko, czy już dobrze czujesz się? -spytał siadając na krześle.
         - Tak, mistrzu Yodo. Czy znałeś Koree?
         - Hm... Koreaa była dobrą przyjaciółką i Jedi. Niestety w bitwie umarła.
         - No właśnie, bo... od jakiegoś czasu spotykam ją w snach. Dała mi to -kiwnęła do Wybrańca, aby dał Yodzie naszyjnik.
         - To kryształ... Wybranej. Widać Koreaa ciebie wybrało padawanie Tano.
         - Co to znaczy?
         - To oznacza, że wielką moc, w sobie masz. Musisz nauczyć się kontrolować ją. Inaczej, może do tragedii dojść.
         - Czy, mogę kogoś... zabić? -spytała z przerażeniem.
         - Niestety... Jednak nadzieja jest. Jeśli moc kontrolować się nauczysz... nic się nie stanie. Wybaczyć mi musicie, ale iść już muszę. Radzie sytuację przedstawić trzeba -wyszedł.
       
-Mina-
               Wyszła od Ahsoki, kiedy zasnęła. Niestety gorączka zagościła u niej znowu. Była bardzo słaba. Choroba zaczęła się od nowa. 
                Szła przez korytarz świątyni. Myślała o tych dwóch nastolatkach które spotkała. Nie wiedziała kim oni mogli być. Czuła od nich duże zaburzenia w mocy kiedy byli blisko. Nigdy wcześniej takiego czegoś nie czuła. Było to bardzo podejrzane. 
                Nagle, ni stąd, ni zowąd, wpadła na kogoś. Wylądowali razem na ziemi. Kiedy otworzyła oczy zobaczyła bardzo przystojnego blondyna. Miał niebieskie oczy, które patrzyły na nią z rozbawieniem, a ona poczuła, że się rumieni.
          - Przepraszam, ciągle chodzę z głową w chmurach -zaczęła się tłumaczyć, wstając na równe nogi.
          - Nie to moja wina. Jestem Kaal, a ty jesteś Mina, padawanka mistrza Windu -przedstawił się.
          - Skąd, to wiesz? -spytała.
          - Tak zgaduję -uśmiechnął się. - Może dasz się zaprosić na spacer? -jego oczy nabrały blasku.
          - No, nie wiem, przecież cie nie znam -teraz poczuła, że jest cała różowa.
          - No właśnie. Jeśli zmienisz zdanie, zapukaj pod ten numer -puścił jej oczko i podał kartkę z numerem jego pokoju.
          - No, dobrze -powiedziała.

                                                                                                                                                                  
Dobra i teraz chwila wytłumaczenia moich błędów. 
Kilka tygodni temu byłam u babci, która mieszka w Ameryce, ponieważ moi rodzice wyjechali na ROK do Norwegi, ( nie pytajcie dlaczego ). Mieszkałam w Ameryce przez ROK. Trochę się zapomniało polskiej pisowni, ortografii, trochę interpunkcji, budowy zdań i tak dalej. 
A co do akapitów... robię je spacją i wiem to trochę nie ten teges. White Angel mówiła mi, że można to robić klawiszem TAB, ale to nic nie daje, więc jeśli macie inne sposoby, to piszcie. 
Wiem, że ta historia na górze brzmi jak zwykła historyjka, ale to prawda. Nie myślcie sobie, że, to sobie wymyśliłam. ALE TO PRAWDA. 
Dobra, skoro już się wytłumaczyłam, to trochę na temat rozdziału. 
Rozdział nie jest, aż tak krótki jak się spodziewałam. Tak sobie pomyślałam, że będę dawała tylko tytuły. 
Ahsoka nadal chora, ale z drugiej strony Mina ma wielbiciela <3 Ciekawe, czy zmieni zdanie i coś z tego wyjdzie. 
Uwaga, uwaga, a teraz dedykacje dla: 
-Pysiowatej ( dałaś mi tyle wskazówek za co bardzo dziękuję )
-Eiry ( z tego samego powodu, co Pysia )
-Nicol ( z tych samych powodów )
-Eiry ( ponieważ chyba jako jedyna nie wypominała mi moich błędów )

Mając na myśli, że Eira mi nie wypominała błędów, to nie znaczy, że jestem zła na tych którzy właśnie wypominali mi błędy :)

NM i cierpliwość do moich błędów, BZW!   
              

 
 

wtorek, 15 marca 2016

Rozdział 5. - Niestety nie.

-Anakin-
          Walka trwała nie całe sześć minut, a już przegrywali. Separatyści mieli dużą przewagę liczebną. Do tego doszedł jeszcze wybuch, który usłyszeli w oddali, za wzgórzem, gdzie znajdował się ich statek. 
     - Rex! Wyślij kilku żołnierzy, aby zobaczyli czy coś się stało ze statkiem. -rozkazał Anakin. 
          Klon posłusznie wykonał rozkaz dowódcy. Wysłał bardzo zaufanych przyjaciół na zwiady, a potem zaczął walkę od nowa. Razem z Anakinem o Obi-Wanem schowali się za skałą, aby trochę odsapnąć. Razem z nimi była rodzina togrutanów, którzy nie zdołali uciec. 
     - Rik, co ze statkiem? -spytał klon przez komunikator. 
     - Kapitanie, statek stanął w płomieniach. Trwa ewakuacja załogi. -powiadomił. 
           Na Wybrańca spadł grom z jasnego nieba. Nie mógł uwierzyć w to, co przed chwilą powiedział zwiadowca. 
     - Co z komandor Tano? -spytał. 
     - Na razie nie udało nam się dostać do lecznicy. Nie wiem czy w ogóle się tam dostaniemy. Potrzebne jest nam wsparcie. 
     - Idź Anakinie. Razem z resztą odciągniemy od Was separatystów. -powiedział Kenobi widząc zmartwienie w oczach przyjaciela. 
          Nie czekał długo. Kiwną głową i pobiegł jak najszybciej za wzgórze. Miał nadzieję, że nic się nie stało Ahsoce. Była dla niego jak siostra. Nie mógł jej stracić. Nie przeżyłby kolejnej utraty, bliskiej mu osoby. Nie mógł do tego dopuścić. 
     - Mistrzu Skywalker! -krzyknęła zapłakana Mina. - Ahsoka jest w środku. Musimy ją wydostać! -dodała zrozpaczona. 
     - Chodź ze mną. Rik, zostań tu  i sprawdźcie stan pozostałych. -rozkazał i pobiegł z Miną do środka. 
     - Ahsoka! Ahsoka! -zaczęli nawoływać. 
          Mocą przesunęli gruzy statku na bok i pobiegli dalej. Dym coraz bardziej truł ich organizm, dlatego urwali kawałek swoich szat i zakryli nimi nos i usta. Niestety mało to dało. 
          W końcu dotarli do sali medycznej, w której leżała Ahsoka. Drzwi były lekko uchylone. Wparowali do pokoju. Zobaczyli togrutankę na podłodze, a obok niej dwie, zakapturzone postacie. Mina włączyła swój zielony miecz świetlny, a Skywalker poszedł w jej kroki.
     - Zostawcie ją! -krzyknęła dziewczyna.
     - Nie mamy zamiaru. -usłyszeli dziewczęcy głos.
     - Kim jesteście?! -spytał Anakin.
     - A no właśnie nie przedstawiliśmy się. Ja jestem  Bolina Under, a to mój przyjaciel, Nick Fel. -przedstawiła się i zdjęli kaptury. Zobaczyli tam około szesnastoletnich nastolatków. Dziewczyna miała długie, kręcone, brązowe włosy, a chłopak jasne.
     - Jakie macie zamiary?!
     - Spokojnie nie chcemy nikogo zabić. Chcemy tylko zabrać tą nic nie znaczącą dziewczynę -wskazała na Tano. - i się zmywamy -dokończyła.
     - Ona nie jest nic nie znacząca! Czego od niej chcecie?! -Anakin pomału wychodził z siebie.
     - A nic takiego. Tylko pewnej informacji. Ale to już chyba nie wasza sprawa. -odpowiedział szesnastolatek.
     - Jeśli chcecie żyć, to radzę Wam się z tąd zmywać! -zagroziła Per.
     - Bo co? Na pewno nie dasz rady nam nic zrobić. Moc sithów jest o wiele, wiele silniejsza od waszej. -uśmiechnęli się.
     - Jak chcecie -zaczęła się walka.
          Mina walczyła z Boliną, a Anakin z jej przyjacielem. Walka była dość zacięta. Byli bardzo dobrze wyszkoleni. Jedi po mału słabli a Sithowie wręcz przeciwnie. Nabywali nowych sił z każdym atakiem. W końcu walka się skończyła.
      - Jeden punkt dla Wasm Jedi, ale wiedźcie, że jeszcze po nią wrócimy -powiedział Sith i wyskoczyli przez okno.
           Przyjaciele togrutanki podbiegli do rannej. Była bardzo słaba, ale nadal silna. Właściwie mogła już umrzeć, ale coś nadal trzymało ją przy życiu.
           Anakin dotknął jej ramienia. Było lodowate, chociaż znajdowali się w płonącym pomieszczeniu. Bez dłuższego zastanowienia, wziął ją na ręce i wyprowadził na zewnątrz. Kiedy w końcu poczuli świeże powietrze, sanitariusz podszedł do nich i zabrał chorą. Sami przeczołgali się ostatkami sił do wielkiej skały i usiedli, opierając się o nią.
     - Mistrzu, kim Oni byli? -spytała dziewczyna.
     -  Nie mam pojęcia. Czułem ogromne zaburzenia w mocy kiedy tam byliśmy.
     - No tak, przecież byli Sithami.
     - Ale to było inne uczucie, jakby próbowali nami zawładnąć. Tak szybko straciliśmy energię. Coś musi leżeć na rzeczy. -podniósł się.
           Mina spojrzała na niego, a On na nią. Byli cali w przesączeni zapachem dymu, a ich twarze były brudne.
     - Ale nadal czegoś tu nie rozumiem -kontynuowała dziewczyna. - Przecież Ahsoka była w środku bardzo długo, ale jednak wokół niej nie było ognia.
     - Rzeczywiście. -przyznał jej rację. - Albo był to cud, albo po prostu miała dużo szczęścia. Chodźmy lepiej zobaczyć z nią. -podał jej rękę.
          Kiedy byli w namiotach medycznych widzieli mnóstwo rannych klonów. W śród nich był Rex i Obi-Wan. Oboje leżeli na noszach. Byli nieprzytomni. Kenobi dostał pociskiem w brzuch, a klon w ramię. Wyglądało na to, że przegrali walkę.
     - Co z nimi? -podeszli do rannych.
     - Ich stan jest stabilny. Przeżyją, jeśli będą brać antybiotyki. -wyjaśnił droid medyczny.
     - To dobrze.
          Doszli na sam koniec namiotu. Ta jego część była odosobniona, samotna. Leżał tam tylko jeden pacjent - Ahsoka.  Leżała bezwładnie na łóżku, z przyrządem wspomagający oddychanie. Droid medyczny montował jej kroplówkę, a następnie wlał do niej, jakiś różowy płyn. Wyglądała tak nie winne. Była bardzo blada i była cała zimna. Na czole miała położony ciepły ręcznik, który miał za zadanie zbić gorączkę.
     - Przeżyje? -spytała blądynka droida.
     - Nie wiemy dokładnie co z nią jest, więc nie wiemy.
     - Barriss mówiła, że to ostre zapalenie płuc. -powiedział zdziwiony Anakin.
     - Owszem, ale coś jeszcze jej dolega. Nie umiemy powiedzieć, co. Nigdy nie spotkaliśmy takiej choroby. O ile to jest choroba.
           Maszyna odeszła zbadać innych. Mistrz Tano usiadł na krześle obok uczennicy. Dotknął jej ręki. Była bardzo zimna. Nigdy nie widział jej, w tak złym stanie. W tej sytuacji czuł się bezsilnie. Skoro medycy nie umieli powiedzieć, co jej dolega, to kto? To pytanie krążyła mu po głowie cały czas. Nie zauważył nawet, że jego padawanka się obudziła.
     - Ahsoka. -powiedział delikatnie.
     - C... co się stało? -spytała próbując się podnieść.
           Położył jej dłoń na ręku i delikatnie położył.
     - Jesteś słaba, ale przeżyjesz.
     - Pójdę po medyka. -powiedziała Mina.
     - Kim były te dwie osoby na statku? -spytała Tano.
     - Sami nie wiemy. Ale już wszystko dobrze. Śpij, abyś mogła szybko wrócić do walki.
     - Wygraliśmy? -spytała z wielką nadzieją w oczach.
           Miała dużą nadzieję, że z mieszkańcami Tatooine, nie stanie się to samo co z mieszkańcami Shili. Bardzo chciała ich uratować.
     - Ahsoko, przykro mi, ale nie udało nam się. Mieli przewagę. -odpowiedział ze łzami w oczach.
           Jemu nie zależało tak bardzo na wygranej, chociaż tam się wychował. Jak dla niego, separatyści mogliby zniszczyć tą planetę. Wiedział, że dla Jedi jest najważniejszy spokój i dobro mieszkańców galaktyki, ale ta planeta go obrzydzała.
      - Proszę odejść. Muszę zbadać pacjentkę. -wygonił ten sam droid medyczny.
           Najpierw ją osłuchał, pobrał krew, zmierzył gorączkę, a potem zanotował coś w zeszycie.
     - I co jej dolega?
     - Najostrzejsze zapalenie płuc, chyba w całej galaktyce. Pacjentka będzie musiała barć antybiotyki przez dwa miesiące. Do tej pory, nie ma mowy o walce.
   
-Ahsoka-
-Dwa miesiące później-
           Dziś przyszedł jej dzień, kiedy wychodziła ze szpitala. Od pewnego czasu czuła się coraz lepiej.  Kaszel ustąpił, gorączka spadła i nie było jej zimno. Bardzo się cieszyła z tej bardzo dobrej nowiny. 
    
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dobra, macie i się cieszcie lisy :)
Przy Ahsoce straciłam wenę, więc już dałam sobie spokój. 
NMBZW!  

poniedziałek, 14 marca 2016

O boże LBA!!!

     Bardzo dziękuję Emily i Magdy  które nominowały mnie do LBA. Nie wiem do końca, czy na to zasłużyłam, ponieważ piszę od bardzo niedawana i popełniam pewnie dużo błędów. O boże ja nadal nie wierzę! Jestem Wam bardzo wdzięczn! 
     Co to jest LBA?

 "Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz je o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował."

Dobra to pytania Magdy:
 
1. Czy zrobiłaś kiedyś na blogu mega duży błąd, z którego się potem śmiałaś?
     Hm... Tak na prawdę, to chyba nie, ale było tak nie raz, że nie wzięłam pod uwagę malutkich, ale bardzo ważnych szczegółów i musiałam usuwać połowę treści, albo całkiem przekształcać opowieść. 
2. Jak poznałaś Star Wars?
     Od małego jestem wychowana na Star  Wars. Kiedy byłam bardzo mała, oglądałam z rodzicami, ponoć z bardzo dużym zaciekawieniem. O tak ogólnie to bardziej polubiłam Star Warsy w 2006 roku, kiedy zaczęli puszczać wojny klonów :D
3. Znasz książki Ricka Riordana? Jeśli tak, to która jest według Ciebie najlepsza?
     Nie znam :*(
4. Ulubiona piosenka?
     I tutaj będzie kilka piosenek :)
 No na pewno sorry, what do you mean, love yourself, never for get you, lush life, the cab i one republic.
5. Gdybyś miała kawałek szmaty, patyk, bitą śmietanę i 3 żelki, to co byś z nich zrobiła? 
     Hehe... modliłabym się do wymyślonego jednorożca i złożyłabym mu w ofierze kawałek szmaty, patyk, bitą śmietanę i trzy żelki, a potem czekała aż zabierze mnie do swojej krainy.
6. Masz idola wśród blogerów/blogerek? Jeśli tak, kto to jest?
     Na pewno blog Eiry, Emily Soni i Ashary mnie bardzo zaciekawił. 
7. Co wolisz: pracować jako sprzątaczka czy jako woźna?
      Eeee... a czy jest jakaś różnica?? :D
8. Wymień 5 najgorszych książek Twojego życia.
     Dzieci z Bulerbyn!!!!!!
9. Czy pokonałabyś Jabbę mając przy sobie jedynie bitą śmietanę? Jeśli tak, to jakim sposobem?
     Jego odur zabiłby mnie nawet jeśli byłabym kilometr dalej. Chyba nie miałabym żadnych szans :)
10. Czy odpowiadałoby Ci mieszkanie w Nowym Jorku?
      Osobiście wolę mieszkać na swoim zadupiu na wsi, ale taka zmiana byłaby mile widziana.
 11. Twój najgłupszy sen?
      No to tak:

Pracowałam w muzeum jako ochroniarz. Kiedy już wszyscy wyszli było już ciemno. Pilnowałam zabytków i tak dalej. No i przyszli złodzieje, a ja uciekałam przed nimi. Niestety mnie złapali. Zaczęłam się im podlizywać, ale nic z tego nie wyszło. Jakoś zdołałam im uciec i wyszłam na wielki taras. Kiedy spojrzałam w dół, zobaczyłam, że jestem w wieżowcu na ostatnim piętrze. Złodzieje stali ode mnie może z jakieś dziesięć metrów. Zobaczyłam moją koleżankę jak lata w powietrzu. Powiedziała mi, że ja też mogę latać, ale muszę skoczyć. Potem zobaczyłam latającą żabę i mewę z głową mojej drugiej koleżanki. Powiedziałam do mewy, z głową mojej koleżanki, aby w najgorszym wypadku mnie łapała. No i nic z tego nie wyszło, bo umarłam skacząc w dół :DD

Dobra teraz pytania od Emily:
  1. Czy lubisz mitologię grecką?
     Nie nawidzę ;)
2. Lubisz żelki?
     Koffam <3
3. Top 10 ulubionych filmów.   
1. Mumia
2. Gwiezdne wojny
3. Avatar
4. Ósmoklasiści nie płaczą
5. Czas próby 
6. Wakacje Mikołajka :D
7. Piraci z Karaibów
8. Hobbit
9. Zostań jeśli kochasz
10. Szkoła :D:D:D:D
4. Oglądałaś Avatara? Jeśli tak to czy ci się podobał?  
     Czy oglądałam? OCZYWIŚCIE! 
Ludzie ten film powinien obejrzeć każdy! 
5. Byłaś na premierze ,,Przebudzenia Mocy"? 
     Nie bo akurat byłam u babci w Ameryce, a tam ludzie rozkładali namioty tydzień przed premierą, czyli raczej bym się nie załapała.
6. Czekasz na premierę ,,Rouge One"? 
      Nie znam :(
7. Twoja ulubiona postać ze Star Wars. 
     Ahsoka :))
8. Ulubiony kolor.  
     Niebieskie, pomarańczowy, biały i czarny.
9. Dlaczego wybrałaś akurat ten temat bloga?
     Jak mówiłam wychowałam się na Star Wars i zmotywowały mnie do tego inne blogerki.
10. Umiesz grać na jakimś instrumencie? Jeśli tak to na jakim?  
     Jako, że mieszkam na wsi, muszę mieć jakieś zajęcia. Gram na gitarze i ukulele <3
11. Oglądałaś jakieś animacje ze Star Wars?  
     Nie wiem :)(

Okey, jakimś cudem udało mi się odpowiedzieć na Wasze pytania. Teraz przyszła pora na mnie :)
1. Masz jakieś zwierzę?
2. Czym się interesujesz?
3. Ulubione jedzenie? 
4. Gdzie chcesz pracować?
5. Top 10 rzeczy bez których nie przeżyjesz. 
6. Co zainspirowało Cię do pisania?
7. Dwa ulubione przedmioty.
8. Ulubiony cytat.
9. Co Cię rozwesela w smutne dni?
10. Jaki masz kolor oczu i włosów?

Osoby które nominuję to: 
-Eira
-Sonia
-Jawa
-White Angel
- Autorka- love me anyway
- Jarael
-May
-Barriss
-Nicol
-Paulinę
-Pysiowata 

NMBZW!