-Ahsoka-
Siedziała na wielkim kamieniu na... Shili- jej rodzinnej planecie. Patrzyła z wielkim bólem, na skutki tego, co się tu przed chwilą wydarzyło. Wszystko przepadło. Jej dom, przyjaciele, rodzina. Bliskie jej osoby już nie istniały. Czuła się okropnie. Zostawiła tu wszystkie swoje wspomnienia, przygody. Teraz to wszystko znikło. Miała ochotę zabić. Wymordować tych wszystkich, za to, co uczynili. To było okropne.
Poczuła czyjąś rękę na swoim ramieniu. Odwróciła lekko głowę. Kątem oka zobaczyła, że to jej mistrz. Byli tak blisko uratowania ich. Niestety... nie zdążyli na czas.
- Ahsoko, tak mi przykro. -próbował ją jakoś pocieszyć. Odwróciła się do niego plecami i znowu zobaczyła ruiny miasta.
- Zawiodłam mistrzu. Mogłam ich uratować. Nie udało mi się. -zaczęła się wyżalać. Po jej policzku poleciała słona łza.
- Nie możesz się o to obwiniać. Nie mogłaś tego przewidzieć. -wsparł ją. Jak zwykle zrzucała na siebie całą winę.
Po dłuższej chwili stania, ruszyła na przód. Widząc to, Anakin chciał ją powstrzymać. Zatrzymał go były mentor- Obiwan.
- Nie Anakinie. Daj jej się pożegnać. Potrzebuje tego. -poradził.
- I co będzie dalej Obiwanie? -spytał. - Poczucie winy będzie prześladować ją do końca życia. -obrócił się w jego stronę.
- Jeśli będziemy ją wspierać, jest duża szansa, że będzie jej lepiej. Jednak bez nas, nie będzie to możliwe. Pamiętasz co mówił Yoda? zdjął rękę z jego ramienia.
- Tak, że smutek i złość prowadzi do ciemnej strony mocy. -odrzekł smutnym głosem. Teraz jego uczennica jest zagrożona. Jest duża szansa, że Sithowie to wyczują i będą chcieli mieć ją po swojej stronie.
- Idź po nią. Musimy lecieć. -polecił byłemu uczniowi.
Znalazł Ahsokę, przed jej domem, a przynajmniej przed tym co z niego zostało. Siedziała na ziemi. Płakała, czuł to. Czuł jak ból po stracie bliskie osoby przeszywa ja na wylot. Znał to uczucie. Wyleczył się z niego po długim czasie. Nie wiedział co będzie z jego padawanką. Ma dopiero szesnaście lat.
Podszedł do niej.
- Ahsoko, musimy już wracać. -powiadomił ją.
- Nie chcę wracać. Chcę tu zostać mistrzu. Zostawcie mnie. -powiedziała z wielkim smutkiem w głosie.
- Ahsoka co ty mówisz? Wiesz, że Cię tu nie zostawię. Chodźmy. Czekają na nas. -jego głos lekko spoważniał.
- Chwila. Mistrzu ty też to czujesz? -spytała. Wyczuwali coś w mocy. Żywą istotę. Czy, ktoś przeżył?
Szesnastolatka zerwała się z podłogi i pobiegła w stronę zniszczonego ogrodu. Jej mistrz pobiegł za nią...
- Jeśli będziemy ją wspierać, jest duża szansa, że będzie jej lepiej. Jednak bez nas, nie będzie to możliwe. Pamiętasz co mówił Yoda? zdjął rękę z jego ramienia.
- Tak, że smutek i złość prowadzi do ciemnej strony mocy. -odrzekł smutnym głosem. Teraz jego uczennica jest zagrożona. Jest duża szansa, że Sithowie to wyczują i będą chcieli mieć ją po swojej stronie.
- Idź po nią. Musimy lecieć. -polecił byłemu uczniowi.
Znalazł Ahsokę, przed jej domem, a przynajmniej przed tym co z niego zostało. Siedziała na ziemi. Płakała, czuł to. Czuł jak ból po stracie bliskie osoby przeszywa ja na wylot. Znał to uczucie. Wyleczył się z niego po długim czasie. Nie wiedział co będzie z jego padawanką. Ma dopiero szesnaście lat.
Podszedł do niej.
- Ahsoko, musimy już wracać. -powiadomił ją.
- Nie chcę wracać. Chcę tu zostać mistrzu. Zostawcie mnie. -powiedziała z wielkim smutkiem w głosie.
- Ahsoka co ty mówisz? Wiesz, że Cię tu nie zostawię. Chodźmy. Czekają na nas. -jego głos lekko spoważniał.
- Chwila. Mistrzu ty też to czujesz? -spytała. Wyczuwali coś w mocy. Żywą istotę. Czy, ktoś przeżył?
Szesnastolatka zerwała się z podłogi i pobiegła w stronę zniszczonego ogrodu. Jej mistrz pobiegł za nią...
Hejo Lisy!
Mam nadzieję, że się prolog podoba.
Dawajcie komentarze. To motywuje mnie do dalszego pisania.
Dedyk dla:
Jarael
Eiry
Soni
NMBZW!